Zdjęcie uzupełniające do recenzji powieści "Wybrzeże szpiegów"

Wybrzeże szpiegów – Tess Gerritsen

“Wybrzeże szpiegów” – książka od autorki thrillerów medycznych i ja?

Z powieściami Tess Gerritsen miałam do czynienia już wcześniej, ale przyznam szczerze, że thrillery medyczne nie należą do moich ulubionych. Dlaczego więc zdecydowałam się na „Wybrzeże szpiegów”? No właśnie przez tych tajnych agentów ujętych w tytule! Nie czytałam opisu, aby nie psuć sobie zabawy z poznawaniem postaci i… to był strzał w dziesiątkę! Lektura tego tytułu pochłonęła mnie bez reszty!

“Wybrzeże szpiegów” – kilka słów o treści.

Maggie Bird odeszła z CIA i zamieszkała na farmie gdzieś w Maine, marząc o ciszy i spokoju. Nadal, nawet po wielu latach próbuje zapomnieć o ostatniej akcji, która nie tylko obróciła w perzynę jej karierę, ale też całe życie. Niestety duchy przeszłości postanawiają jej o sobie przypomnieć. Pewnego wieczora na progu jej domu zostają odnalezione zwłoki nieznanej nikomu w miasteczku kobiety.

Maggie zwraca się o pomoc do swoich starych przyjaciół, z którymi pozostaje w kontakcie i z którymi tworzy czytelniczy „Klub Martini”. Przecież była agentka nie może ujawnić swoich tajemnic lokalnej policjantce, nawet jeśli ta jest bardzo bystra i dociekliwa.

Moje odczucia?

Pierwsze wrażenie? Wow! Przypomniała mi się dylogia filmowa „RED”, w której to głównymi postaciami są agenci, którzy młodość mają już za sobą. Oczywiście książka nie ma z filmami nic wspólnego poza wiekiem bohaterów.

Nie doceniani i lekceważeni ze względu na wiek stanowią skarbnicę doświadczeń, a co za tym idzie niekonwencjonalnych rozwiązań, o których młodzi mogą tylko marzyć! Bardzo ucieszyło mnie, że trafiłam na nietuzinkową powieść, która daje nadzieję, że również wiek emerytalny może okazać się ciekawy i pasjonujący.

Pióro Tess Gerritsen jest lekkie i przyjemne w odbiorze. Oczy dosłownie „pożerają” tekst, próbując jak najszybciej poznać tajemnice skrywane przez bohaterkę. Postacie są nietuzinkowe i na tyle wielowymiarowe, że bez trudności można je sobie wyobrazić jako żywych i całkiem prawdziwych ludzi. Dzięki temu całość staje się dużo bardziej ekscytująca w odbiorze. Fabuła? Świetnie skonstruowana i przemyślana, chociaż domyśliłam się, kto stoi za rozgrywającymi się na kartach powieści wydarzeniami.

Podsumowując:

Świetnie napisany kryminał/sensacja/thriller, który urzeknie czytelników pragnących przerwy od codzienności. Dodam, że jest to pierwszy tom serii „Klub Martini” i osobiście nie mogę się już doczekać kolejnych części.

Dodaj komentarz