Zerwa, recenzja, Remigiusz Mróz, książka

Zerwa – Remigiusz Mróz

“Zerwa” – czy to na pewno książka w moim “stylu”?

Nie jest tajemnicą, iż od jakiegoś czasu zaczytuję się w książkach autorstwa Remigiusza Mroza. Owszem, wolę serię o Chyłce. Udowadnia ona, że zawód prawnika wcale nie musi być nudny. Nie mniej jednak zaprzyjaźniłam się również z komisarzem Forstem mimo, iż ten zdążył gdzieś po drodze stracić pracę w Policji.

Pentalogia, oryginalnie mająca być trylogią, jest literaturą nico cięższą, niż wspomniana przeze mnie seria o pani adwokat, dlatego nie ma co ich porównywać. Nie mniej jednak warto nadmienić, że można ją określić mianem „literatury męskiej”. I chociaż zdarzały mi się chwile, kiedy nie miałam ochoty kontynuować lektury (przy poprzednich częściach), koniec końców zdecydowałam się poznać zakończenie tej niezwykłej historii, zawarte w powieści „Zerwa”. I nie żałuję tej decyzji!

Seria “Komisarz Forst” – czy warto ją poznać dla ostatniej części?

Jeśli nie znacie tej serii, nie czytajcie dalej tej recenzji! Z tego tekstu wynieście jedynie jedną wiedzę! Warto przeczytać całą tą opowieść, chociażby dla ostatniej – piątej części, która podobała mi się zdecydowanie najbardziej.

“Zerwa” – do czego można się przyczepić?

Wracając jednak do samej książki: Owszem, do wielu rzeczy można się przyczepić. Najcięższym zarzutem zdecydowanie jest promowania bohatera uzależnionego od narkotyków. Wiktor bowiem potrafi przeniknąć do umysłu groźnego mordercy, a może tylko jego naśladowcy, pomimo, a może właśnie dzięki pomocy heroiny i innych używek, które nie do końca są legalne. Inni zarzucają postaci Forsta to, że nie istnieją dla niego granice, których nie można przekroczyć. Owszem, jest to coś, co może wzbudzać uśmiech politowania i jeśli tylko denerwuje Was ten fakt, to ostrzegam, że czytając „Zerwę” odwiedzicie przynajmniej cztery inne kraje europejskie. Nie mniej jednak zasadnicza akcja powieści powróciła do Tatr, co niezwykle mnie ucieszyło.

“Zerwa” – co mi się podobało?

Remigiusz Mróz zdecydował się również odświeżyć wątek Olgi Szrebskiej, która była przez większość serii tą niespełnioną miłością Forsta, a niekiedy również katalizatorem pewnych wydarzeń. Ponowne pojawienie się tej bohaterki, a raczej pościg komisarza, mający na celu jej odnalezienie, z pozoru mógł wydawać się banalny, z czasem jednak zupełnie mnie zaskoczył i wprowadził w niemałe zaskoczenie. Ogólnie rzecz ujmując: postacie tworzące tą ostatnią (chociaż nie jest to takie pewne) odsłonę historii Wiktora są niezwykle realne, żywe i napisane z dość dużym rozmachem.

Niewątpliwym plusem „Zerwy” jest domknięcie większości niewyjaśnionych do tej pory wątków, tajemnic czy też niedomówień, jakie pojawiły się na przestrzeni poprzednich czterech części. Spodobało mi się również to, w jaki sposób autor podszedł do postaci, chociaż może bardziej właściwym byłoby stwierdzenie: „legendy” głównego antybohatera – Bestii z Giewontu. Zastosowane rozwiązanie wydaje mi się nie tylko właściwe, ale wręcz wymuszone sytuacją oraz okropieństwem dokonanych zbrodni. Ciekawym zabiegiem było przeplatanie ze sobą dwóch równoległych wątków „Teraz” oraz „Przedtem”. Nadało to nową świeżość i rytm całej historii.

Podsumowując:

Zdecydowanie polecam!

Dodaj komentarz