Władza absolutna czyli żądza kontroli!
W dłonie wpadł mi trzeci tom serii „W kręgach władzy” autorstwa Remigiusza Mroza. “Władza absolutna” to lektura z nurtu political fiction, przez niektórych porównywana nawet to polskiego „House of cards”. Ale do rzeczy:
Remigiusz Mróz znany jest z tego, że kolejne tomy swoich serii kończy w ten sposób, iż czytelnicy nie mogą spać po nocach, zastanawiając się, co będzie dalej! Tak było i tym razem (nie, nie zdradzę o co chodzi i kto ginie, bo być może ktoś jeszcze nie czytał „Większości bezwzględnej”.) Niestety z tego powodu nie mogę napisać o tej powieści prawie nic 😉
Władza absolutna – Co zatem jestem w stanie zdradzić?
Polska staje na skraju anarchii. Żaden z artykułów ustawy nadrzędnej czyli Konstytucji nie przewiduje tego, kto powinien objąć władzę w tej danej sytuacji. Niemal natychmiast pojawiają się sprzeczne głosy, walka o władzę oraz przychylność opinii publicznej. Kampania wyborcza, jaka zostaje rozpoczęta od pierwszych minut, staje się bezkompromisowa, brutalna, po prostu bezwzględna. Każde ugrupowanie polityczne zamierza „ugrać” jak najwięcej dla siebie.
Nagle okazuje się, że to co się wydarzyło jest jedynie częścią większego spisku, zaś ten kto odkryje prawdę będzie w stanie zyskać tytułową – Władzę absolutną.
Mała refleksja nad serią
Pierwszy tom serii – „Wotum nieufności” przeczytałam z ciekawością, niemal zafascynowaniem, przy drugim, w oczekiwaniu na kulminacyjne wydarzenia lekko się wynudziłam, zaś ten uznaję za najlepszy z całej trylogii. Wydarzenia następują po sobie w rekordowym tempie, doskonale odzwierciedlając, jak taka sytuacja mogłaby wyglądać w rzeczywistości. Akcja pełna jest zwrotów oraz niespodzianek.
Mistrzostwem dla mnie jest kreacja Mileny – żony Patryka Hauera. Zastanawiam się tylko, czy powinnam ją podziwiać, czy też obawiać się, że ktoś wzorując się na niej osiągnie to co ona. Obraziłam się za to na autora, za zabicie jednej z moich ulubionych postaci, która miała potencjał, ale też charyzmę – ów mężczyzna miał szansę zaistnieć nawet w osobnej serii. Drugim wielkim zaskoczeniem było wprowadzenie postaci, znanej z innej książki Remigiusza Mroza, która w założeniu była pojedynczą powieścią. Nie mniej jednak osoba ta wniosła dużo do samej akcji i uważam, że było to bardzo dobre posunięcie.
Uniwersum Mroza
Uważni czytelnicy mogą zauważyć, że autor buduje swoje własne uniwersum, alternatywną rzeczywistość, która uzupełnia się wzajemnie. Jeden z klientów Chyłki również pojawia się we „Władzy absolutnej”, sama Joanna wspomniana była w pentalogii o komisarzu Forście – z każdą kolejną powieścią wyłania nam się pełniejszy obraz całości.
Podsumowując:
Gorąco polecam miłośnikom politycznych rozgrywek, ale też fanom dobrze skonstruowanych intryg.
Moje inne recenzje książek R. Mroza: