“Upiór w moherze” czyli szansa na dużą dawkę śmiechu.
Iwona Banach powraca z kolejną komedią kryminalną! „Upiór w moherze” to po części komedia, po części kryminał oraz… ukazanie kulis świata literackiego. Kiedy tylko zauważyłam ten tytuł w nowościach, nagle wszystkie inne książki zeszły na dalszy plan i bez chwili zwłoki zaczęłam lekturę!
“Upiór w moherze” – parę słów o akcji
Autorka udowadnia nam, że życie małomiasteczkowych bibliotekarzy wbrew pozorom nie musi być nudne! Zwłaszcza jeśli nie potencjalni czytelnicy, to osoby łagodnie mówiąc „nietuzinkowe”, a na dodatek jeszcze odwiedza ich bohater jednej z powieści, domagając się pomocy w zapobieżeniu morderstwu jego autora.
W tym czasie ów autor, wraz z trzema znajomymi pisarkami planuje niecodzienną promocję opartą na spisku udającym krwawy mord. Niestety, zanim zdołają wcielić w życie swój plan, ktoś faktycznie zostaje zamordowany. Kobiety znajdują się w centrum wydarzeń, zaś sam pomysłodawca niezwykłej akcji promocyjnej znika!
“Upiór w moherze” – moje przemyślenia
Iwona Banach przyzwyczaiła nas – czytelników do pewnego standardu. Tworzy lekkie i zabawne komedie kryminalne pełne niecodziennych metafor, nieoczywistego dowcipu, niepowtarzalnych i trudnych do zapomnienia postaci oraz wielu sytuacji, które zmuszą was do śmiechu, ale też i refleksji. Jeśli lubicie wszystkie te rzeczy, to obiecuję, że i w tej powieści jej znajdziecie.
Fabuła jest przyjemna dla prześledzenia, a dodatkowo zakończenie książki nie od razu jest oczywiste, co zdarza się niestety w komediach kryminalnych. Postacie są nieźle zarysowane i stanowią całość tworzącą całkiem zakręconą rzeczywistość fikcyjnego miasteczka, w którym grasuje tytułowy „Upiór w moherze”.
“Upiór w moherze” – satyra na świat pisarski w Polsce
Na szczególną uwagę zasługuje to, w jaki sposób autorka pokazała świat pisarzy i to nie tych z pierwszych stron gazet czy superpopularnych na portalu „Lubimy czytać”. Odsłoniła rąbek tajemnicy codzienności tych, którzy nadal „walczą” o uwagę, miejsce na rynku wydawniczym czy czytelników, borykając się jedocześnie z obawami o oskarżenie związane z „samopromocję”. Dodatkowo z dowcipem piętnuje schematy rozumowania niektórych „czytelników” uznających pobieranie plików z pewnych „gryzoniowych platform”.
Podsumowanie:
Jeśli szukacie lekkiej, ale jednocześnie inteligentnej lektury to „Upiór w moherze” jest zdecydowanie dobrym wyborem!